niedziela, 22 listopada 2015

11



- Objąć nadzorem? To znaczy? – Zapytał tata. Mavis westchnęła z niechęcią
- Właściwie, jest to równoznaczne z zamknięciem w więzieniu. Niestety musiałam się na to zgodzić, choć wcale nie jest mi to na rękę. Jednak są to rzeczywiście środki ostrożności. – Stwierdziła ciotka na widok uniesionych brwi moich rodziców. – Gdyby ktoś opuścił naukę przed ustabilizowaniem mocy mógłby narazić wiele osób na niebezpieczeństwo. Pamiętajcie, że tutaj jeszcze bardziej uwalniamy moc, aby móc swobodnie z niej korzystać i gdyby ktoś poprzestał na tym etapie, mogłoby to się skończyć tragicznie. – Przerwała na chwilę. - Co do zajęć… Będziesz uczyła się podstaw inżynierii nadnaturalnej, astronomii, historii, medycyny i etyki. Głównie jednak będziesz skupiała się na swojej mocy, którą będziesz rozwijać i uczyć się kontroli, na różne sposoby i z różnymi trenerami. - Będę czymś w rodzaju… czarownicy? 
- To nie Hogwart, a my nie uczymy magii. Moc lub nadnaturalne zdolności to mutacje genetyczne. My po prostu je stabilizujemy. Zresztą nie nauczysz się tutaj władania wodą czy powietrzem, jeśli władasz ogniem. – Stwierdziła ciotka sucho, ale po chwili zrzuciła maskę biurokraty i nachyliła się w naszą stronę, podniecona. – Wszyscy są ciekawi, jak Ci pójdzie! Nigdy nie mieliśmy ognistej, a żywioły są w ogóle rzadkimi darami. Dotychczas było u nas tylko dwóch władających wodą, jeden ziemisty, a teraz jest Coco na drugim cyklu, która ma powietrze.
- A jakie zdolności mają inni uczniowie? – Zapytałam. Spotkam tylu ludzi podobnych do mnie, którzy będą rozumieli moje problemy!
- Och, najwięcej mamy geniuszy- wynalazców, matematyków, astronomów… oraz supersiłaczy . Jeśli chodzi o obdarzonych mocami, jest dużo mniej. Kilku z telekinezą, dwie bliźniaczki potrafią naginać rzeczywistość, dziewczyna z polem siłowym i niewidzialnością, superszybkość ma dwóch chłopaków – wyliczała na palcach i zastanawiała się. Zrobiłam wielkie oczy, nie sądziłam, że jest ich aż tak wielu. – jest na pewno ktoś z telepatią i wpływaniem na umysły ludzi, Pati potrafi kontrolować wszystko wewnątrz organizmu człowieka, będzie lekarką. Kogoś mi brakuje… A, rozpad na molekuły, to Nicla, Włoch.
Nastąpiła chwila ciszy, podczas której Mavis grzebała w jakichś papierach. Ja siedziałam zamyślona i lekko wstrząśnięta tymi informacjami. Ludzie mieli fantastyczne moce, nie jakiś głupi talent do pożarów. Czym tu się podniecać, mając za znajomych władców pola siłowego lub znających się na telepatii. Będę najsłabsza w całej szkole, ale przynajmniej zobaczę cuda. Z rozmyślań wyrwała mnie Mavis, która wyszarpnęła wreszcie jakieś dokumenty ze stosu piętrzącego się na jej biurku.
– Na początku zaczynasz treningi indywidualne, dostaniesz swojego głównego mentora. Sprawdzimy ile już umiesz i jak wielką masz moc. Następnie zaczniesz treningi z innymi uczniami. Co jeszcze… - Przebiegła wzrokiem trzymane w dłoni pismo, a ja poczułam, że od kiwania głową na znak, że uważnie słucham, boli mnie kark. – Ach, no tak. Każdy uczeń otrzymuje swojego partnera. Partnera do nauki, ćwiczeń, ale najważniejsza funkcja partnera to bezpieczeństwo. Mamy tak wielu uczniów, których cykle nauki się mijają, że nie umiemy wszystkich kontrolować, a w świecie nadprzeciętnych i potworów czyha wiele niebezpieczeństw. Musicie się z partnerem zobaczyć co najmniej dwa razy dziennie. Jeśli byś zauważyła brak swojego partnera, musisz to natychmiast zgłosić. Partnerów dobieramy tak, aby ich cykle edukacji się pokrywały. Twoim jest Leonard Aren…
- Leonard? – Niespokojnie poruszyła się mama. Ciotka podniosła na nią wzrok ze zdziwieniem. – Tak miał na imię syn Anny.
- Przecież on nie żyje od wielu wieków, Elso. – Tata położył jej dłoń na ramieniu, a mama zrobiła głupią minę.
- Jasne. Przepraszam. Po prostu to stare imię. Dawno go nie słyszałam. Chyba mam paranoję. – Powiedziała, przykładając dłoń do czoła. Ciocia wzruszyła ramionami i kontynuowała.
- Sądzę, że Twój partner ma jednak tylko 17 lat. On również dopiero do nas przybył i jego też przyjęliśmy mimo zbyt młodego wieku, bo zrobił podobno niemałe spustoszenie na wyspach Wielkanocnych.
- A jaka jest jego moc? – Zapytałam, zaciekawiona.
- Potrafi dowolnie zmieniać wygląd. Nie wiem, jak można tym zrobić spustoszenie na jakiejś wyspie. W każdym razie za jakiś tydzień zostaniecie razem ulokowani w którymś z naszych mieszkań akademickich.
- Razem? To znaczy… chłopak z dziewczyną? – Zapytała mama nerwowo. Mavis skrzyżowała ramiona.
- Pozwalamy naszym uczniom na mieszkania koedukacyjne, bo są to dorośli ludzie. Nigdy nie mieliśmy żadnych skarg, a to bardzo ułatwia relacje partnerom, bo nie muszą się poszukiwać po całej szkole. Mogę to zmienić, jeśli chcecie, ale wydaje mi się, że Theo jest chyba wystarczająco dojrzała. To naprawdę bezpieczne. Zresztą dla Theo jest przewidziane mieszkanie w czwórce.– Pokiwałam głową, ale mama wciąż miała niepewną minę. Ciocia uśmiechnęła się pod nosem. – Tak jak mówiłam, macie tydzień. Do tego czasu możecie się pożegnać za wszystkie czasy. Odwiedziny są co trzy miesiące, ale wy pewnie nie będziecie…
- To świetnie! – Przerwał nagle tata, rzucając Mavis ostrzegawcze spojrzenie. Może myślał, że tego nie zauważyłam, ale ciotka natychmiast zamilkła, przygryzając wargę.
- Jutro będziesz miała okazję poznać swojego mentora i partnera, zaczniesz też pierwsze zajęcia.
- Jutro? – Zdziwiłam się, patrząc podejrzliwie na rodziców. Wiedziałam, że coś ukrywają. – Przecież już jest koniec roku!
- U nas nie ma roku szkolnego, każdy ma swój własny cykl. Szkoła działa, póki nauczyciele są wolni i nie są wzywani do żadnych misji, więc również w wakacje. Powinnaś skończyć swój pierwszy cykl dokładnie dzisiaj w przyszłym roku. Przed następnym cyklem masz cztery miesiące wakacji. No! – Ciotka rozłożyła dłonie i odetchnęła. – Teraz wiecie już wszystko! Przygotowaliśmy dla was mieszkanie w miasteczku potworów, mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. Mieszkają tam również ludzie, więc są tam normalne sklepy.
- To wspaniale, Mavis. – Powiedziała mama, ale choć ja i ciotka już zbierałyśmy się do wyjścia, rodzice ani drgnęli. Spojrzałyśmy na nich zaskoczone. Mama utkwiła świdrujący wzrok w cioci. – Jest jeszcze jedna sprawa, o której ci pisaliśmy.

3 komentarze:

  1. Dużo informacji, ale to dobrze. Rozdzial spokojny, to dobrze, a przynajmniej dla mnie. Leonard...no no już się nie mogę doczekać ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Leo... Theo... romans? XD
    Pewnie nie, ale ciii xD
    Rozdział super ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja wiem!
    Theo+Leonard=Theonard!
    Hehy nie....
    Nieważne
    Rozdział super. O co może chodzić Jack'owi? Nie mam pojęcia.
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Dziękuję, że poświęciłeś czas na czytanie mojej twórczości! Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz tu swoją opinię, dzięki której będę wiedziała, co jeszcze powinnam poprawić! Mam nadzieję, że zobaczymy się przy kolejnym poście :)


(Kopiowanie i rozpowszechnianie opowiadań bez oznaczenia kto jest ich autorem jest zabronione )